bilety teatr Warszawa

„Aida” w Teatrze Muzycznym Roma. Recenzja spektaklu

„Aida”, Fot. Kajus W. Pyrz

Podobno w czasie prób do musicalu „Aida” w Teatrze Muzycznym Roma Wojciech Kępczyński, w pewnym momencie powiedział: „Nie zrobimy tej premiery”. Nikt pewnie ze współpracowników w to nie uwierzył, bo dyrektor sceny przy ul. Nowogrodzkiej tak mówi za każdym razem, kiedy przygotowuje kolejną premierę. Zresztą Wojciech Kępczyński jest znany z tego, że pokonuje trudności, i spełnia swoje marzenia, aby grać w Romie światową klasykę musicalową. „Aida” to już dziewiętnasty tytuł musicalowy wystawiany za kadencji obecnego dyrektora Teatru Muzycznego Roma.

„Aida” to musical skomponowany przez legendę muzyki pop Eltona Johna do słów Tima Rice’a, jednego z najbardziej znanych autorów tekstów do licznych musicali. Libretto oparte jest na motywach z opery Giuseppe Verdiego pod tym samym tytułem.

Akcja musicalu rozgrywa się starożytnym Egipcie, a fabuła opowiada o zakazanej miłości Aidy, nubijskiej księżniczki wziętej do niewoli przez Egipcjan, i Radamesa, kapitana egipskiej armii zaręczonego z Amneris, córką faraona.

Premiera musicalu „Aida” odbyła się na Broadwayu, gdzie przez cztery lata zagrano blisko dwa tysiące spektakli. Musical „Aida” dotąd przetłumaczony został na 16 języków, wliczając w to wersję polską, a pokazywany był już w ponad dwudziestu krajach na całym świecie.

Aida

Fot. Kajus W. Pyrz

Do polskiej wersji musicalu uszyto 250 kostiumów. Wszystkie elementy scenografii ważą ok. 6,5 tony, a przy produkcji spektaklu pracowało ponad 200 osób. Polska inscenizacja musicalu „Aida” jest wersją non-replica, czyli wersją autorską, która nie powtarza pomysłów wykorzystanych w oryginalnej wersji na Broadwayu. Muzyka Eltona Johna (łącząca w sobie elementy rocka, reggae czy gospel) w Teatrze Muzycznym Roma, grana jest na żywo.

„Aida” w Teatrze Muzycznym Roma to wysmakowany wizualnie spektakl. Przepiękne są kostiumy Doroty Kołodyńskiej, w których połączono współczesną modę z ubiorami (staro) egipskimi. Jednym z materiałów wykorzystanych do uszycia kostiumów jest tkanina, z której szyto ubrania w starożytnym Egipcie.

Aida

Fot. W. Kajus Pyrz

Scenografia Mariusza Napierały opiera się na prostych, za to wielofunkcyjnych pomysłach. Jej motywem przewodnim stał się piasek – jego kształt, kolor, faktura jest silnie obecny zarówno w dekoracjach, świetle (odcienie żółto – pomarańczowego), jak i efektach multimedialnych, w których nie brakuje motywów ze starożytnego Egiptu. Ważną rolę w spektaklu pełnią ekrany ledowe, wykorzystywane wcześniej w Romie m.in. w musicalu „Mamma Mia!”. Wyświetlane na nich wizualizacje razem wspaniale budują atmosferę poszczególnych scen, zmieniają miejsca akcji. Znakomicie operuje światłem Marc Heinz, któremu udaję się oddać klimat, kolory Egiptu.

Aida

Fot. Karol Mańk

Świetna jest choreografia Agnieszki Brańskiej, łącząca współczesne techniki taneczne z etnicznym tańcem. Zachwycają dynamiczne sekwencje taneczne, w których zespół pokazuję swoje umiejętności („Taniec ministrów”, „Taniec sukni”).

Zobacz: „Aida” wraca na afisz Teatru Muzycznego Roma. Ciekawostki o spektaklu

Reżyser Wojciech Kępczyński maluje o niezwykłej urodzie teatralne obrazy, które są dopracowane w każdym szczególe. Sceny pokazu mody, czy scena w SPA to teatralne mistrzostwo świata. Reżyser buduje spektakl klamrą kompozycyjną. Akcja pierwszej i ostatniej sceny musicalu rozgrywa się we współczesnym muzeum poświęconym starożytnemu Egiptowi, gdzie eksponaty oglądają kobieta i mężczyzna. Patrzą na siebie, i zdaje im się, że kiedyś już się widzieli…

Zaletą tego przedstawienia są znakomicie poprowadzone role. Anastazja Simińska jako Aida zachwyca silnym wokalem, artystka dysponuje potężną skalą głosu. To bezsprzecznie najlepsza rola spektaklu. Razem z Marcinem Francem jako Radamesem tworzą targany silnymi emocjami, pełen pożądania, duet miłosny. Znakomita jest Zofia Nowakowska, która gra Amneris. Aktorka w tej pełnej humoru roli, budzi salwy śmiechu. Amneris w jej interpretacji jest zadziorna, kokieteryjna, momentami głupiutka.

Aida

Fot. mat.prasowe teatru

Musical „Aida” w Teatrze Muzycznym Roma to hipnotyzujący spektakl o sile miłości, o tym, jak polityka miesza się z życiem prywatnym, o dobru i złu. Przygotowany profesjonalnie i znakomicie zaśpiewany spektakl to propozycja, dla wszystkich tych, którzy lubią w teatrze rozrywkę zrealizowaną na wysokim poziomie. Wieczór spędzony w teatrze przy ul. Nowogrodzkiej na musicalu „Aida”, z pewnością nie będzie stracony.

Maciej Łukomski

Polecamy:

„Nowy Jork. Prohibicja” w Teatrze Muzycznym Roma. Recenzja

10 najlepszych musicali w polskim teatrze, które trzeba zobaczyć

Portofino – synonim luksusu i bogactwa

20 lat Teatru Muzycznego Roma

Mikołaj Roznerski: To, w jakim miejscu w życiu jestem dzisiaj, zawdzięczam sobie

 

4 odpowiedzi na “„Aida” w Teatrze Muzycznym Roma. Recenzja spektaklu”

  1. ms pisze:

    Moim zdaniem śpiew był cudny oraz sam fakt tego, że podczas ruchu na scenie śpiewający aktorzy nie fałszowali pokazuje, że znają się na rzeczy. Odpowiedź do WM: „Wogóle” pisze się odzielnie 😉

  2. PA pisze:

    Zgodzę się co do Franca i Nowakowskiej, ale Simińska trochę przerost formy nad treścią. Zbyt agresywny wokal, gra na jednej, „wk…ej” nucie, dziwnie intonuje frazy – przez co dialogi wypadają nienaturalnie. Spektakl ok, ale nie jest to żadne dzieło sztuki. Chciałoby się, aby Roma dokonywała odważniejszych wyborów repertuarowych, niż tylko produkcje sprzed 20 (albo i więcej) lat albo niezbyt trafione, topornie napisane spektakle własne.

  3. Tunio pisze:

    Zgadzam się z poprzednikiem. Oprawa super muzycznie całkowita klapa. Monotonna i bardzo głośna. Chyba jednak Elton John się przecenił, brak motywu przedniego. Nic co by mogło wpaść w ucho. Niestety byli wychodzący w przewie.

  4. WM pisze:

    W pełni się zgadzam z opinią (kapitalna scenografia, kostiumy, efekty wizualne, balet), aż do momentu o wokalu. Głos faktycznie silny, ale raczej kojarzący się – przepraszam za określenie – z darciem mordy, a nie śpiewem – poziom tak w okolicy p. Górniak (to nie jest komplement). Wogóle, hmm, tego czegoś nie nazwałbym śpiewem. Idąc na musikal chciałbym, aby po wyjściu została mi w uchu jakaś melodia, którą mógłbym sobie zanucić, a tu NIC!. Spektakl za długi (tak o ok. 1/2 h)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.