bilety teatr Warszawa

Książki grozy, które warto przeczytać

Na ostatni dzień października przypada Halloween, czyli zwyczaj związany z przebieraniem i straszeniem innych. Tradycja na stałe zadomowiła się w wielu państwach, m.in. w Ameryce.

W Polsce to święto pojawiło się w latach 90. i z roku na rok zdobywa coraz więcej zwolenników. Osobom, które chciałyby jeszcze pełniej poczuć klimat Halloween, przedstawiamy wybrane przez nas książki – pełne upiornych historii.

Bram Stoker, „Dracula”

Jedna z najmroczniejszych książek na świecie została opublikowana w 1897 roku i wstrząsnęła czytelnikami z wielu krajów. Dziś jest uznawana za klasykę gatunku grozy oraz jedną ze stu najwybitniejszych powieści wszech czasów. Pomimo tego, że opisana w niej historia wydarzyła się ponad 100 lat temu, wciąż straszy i spędza sen z powiek wielu czytelnikom.

Młody prawnik, Jonathan Harker, decyduje się na podróż do Transylwanii, aby spotkać się z hrabią Draculą, który planuje wyjechać do Anglii. Spotkanie przybiera jednak nieoczekiwany przebieg. Okazuje się bowiem, że tytułowy bohater ma krwawe plany co do naiwnego Jonathana.

Postać Draculi do dziś jest popularna w popkulturze. Motyw często wykorzystuje się w komiksach, książkach oraz innych dziełach kultury. Jednak prawdziwy rozgłos przyniósł hrabiemu film z 1992 roku, gdzie w rolę głównego bohatera wcielił się Gary Oldman. Produkcja stała się sławna na całym świecie, co więcej, zdobyła trzy Oscary, m.in. za najlepsze kostiumy oraz charakteryzację – mówi Anetta Wilczyńska z księgarni Gandalf.com.pl.

Stephen King, „Joyland”

Mistrz grozy jest tylko jeden, i jest nim Stephen King! To znany na całym świecie pisarz, który zasłynął z takich dzieł jak „Zielona mila” czy „Skazani na Shwanshank”. Jednak powieścią, która przeraża, a jednocześnie ukazuje słodko-gorzką prawdę, jest „Joyland”.

Devin to młody student, który podczas wakacji postanawia zatrudnić się w parku rozrywki. Robi to, aby sobie dorobić, ale również zapomnieć o byłej miłości i o swoim złamanym sercu. Jednak dla Devina nie będzie to praca marzeń. Zmuszony jest bowiem zmierzyć się z o wiele straszniejszą przyszłością – czyli brutalnym morderstwem, fatum umierającego dziecka czy groźnymi prawdami o życiu i ich skutkami.

Ta powieść to nie tylko historia o mrocznych zakątkach lunaparku, ale przede wszystkim o sile dorastania i radzenia sobie z przeciwnościami losu. Najważniejszym atutem, dla którego warto sięgnąć po tę pozycję, jest niepowtarzalny klimat, przenoszący nas do realistyczno-fanstastycznego świata.

William Peter Blatty, „Egzorcysta”

Kilka lat temu Dagmara Chojnacka, współautorka przekładu „Egzorcysty”, przyznała, że kończąc pracę nad tą książką, bała się kolejnych stron. Dlaczego? Powieść to historia dziewczynki Regan, która zwykła bawi

się tabliczką Ouija, wykorzystywaną w trakcie seansów spirytystycznych. Podczas rozrywki małej Regan udaje się nawiązać kontakt z Kapitanem Howdym. Od tego momentu w jej otoczeniu zaczyna dochodzić do nietypowych, wręcz paranormalnych zjawisk.

Regan natomiast przechodzi przemianę i zaczyna zachowywać się jak opętana. Gdy stan dziecka się pogarsza, trafia pod opiekę duchownego ojca Damiena Karrasa, który ma z kolei kryzys wiary. Mężczyzna obiecuje, że pomoże dziewczynce, i decyduje się na odprawienie egzorcyzmów, aby wyswobodzić Regan z rąk demona.

Dwa lata po premierze książki, w 1973 roku, na ekrany kin trafiła produkcja na podstawie powieści – „Egzorcysta”. Do dzisiaj film uznawany jest za jeden z najlepszych filmów grozy w historii światowej kinematografii.

Jakub Żulczyk, „Instytut”

W zestawieniu książek grozy nie może zabraknąć polskiego akcentu. Żulczyka chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Większość kojarzy go jednak z serialem „Ślepnąć od świateł”, nie wiedząc, że jest również autorem powieści – je również warto przeczytać.

Tytułowy instytut to mieszkanie głównej bohaterki, Agnieszki. Pewnego dnia budzi się w nim grupa przyjaciół z Krakowa, która odkrywa, że nie ma możliwości, aby stamtąd wyjść. Napotykają zamknięte drzwi, niedziałającą windę czy nieotwierane okna, a ich telefony są wyłączone. Przez kilka dni próbują różnych sztuczek, aby się uwolnić, ale wszystko na nic. Jedyną wskazówką jest pozostawiona kartka z napisem: „To moje mieszkanie”. Im dłużej siedzą zamknięci w czterech ścianach, tym bardziej okazuje się, że prawdziwym niebezpieczeństwem nie będzie izolacja, ale ludzie.

Pomimo swej grozy powieść to również historia o samotności, zdradzie, upadku wartości i ideałów, walce z codziennością oraz poczuciem porzucenia. Żulczyk jak zawsze mistrzowsko połączył historię więzienia wraz z prywatnymi doświadczeniami głównej bohaterki. Powieść warta przeczytania, i to nie tylko przez sympatyków twórczości Żulczyka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.