bilety teatr Warszawa

„Kto się boi Virginii Woolf?” w Teatrze Polonia. Recenzja spektaklu

"Kto się boi Virginii Woolf?" plakat

„Kto się boi Virginii Woolf ?”

Doskonale pamiętam inscenizację „Kto się boi Virginii Woolf ?” w reżyserii Władysława Pasikowskiego sprzed ponad dekady, wystawianą w warszawskim Teatrze Powszechnym. Spektakl zachwycał mistrzowskimi rolami Krystyny Jandy (Marta) oraz Marka Kondrata (George), i stał się wielkim przebojem sceny przy ul. Zamoyskiego.

Potem, przez wiele lat, dramat Albee’go nie pojawiał się w stołecznych teatrach. Dopiero w 2013 roku sięgnął po niego Mikołaj Grabowski reżyserując przedstawienie w Teatrze Imka. Kameralna inscenizacja krakowskiego reżysera zachwycała przede wszystkim wstrząsającą rolą Iwony Bielskiej w roli Marty. Dobrze się stało, że Krystyna Janda postanowiła w Teatrze Polonia wrócić do tego tytułu, bo mimo, że sztuka Albee’go napisana została 60 lat temu, nie straciła nic ze swojej aktualności.

Edward Albee, w jednym z artykułów, tak streścił swoją sztukę: „Kto się boi Virginii Woolf ?” opowiada o ludziach obdarzonych ponadprzeciętną inteligencją, osiągających punkt, w którym nie mają już siły znoszenia gier, sztuczek, iluzji. Obalają więc całą niemożliwą do utrzymania strukturę. W jej miejsce może powstać coś nowego. Sztuka jest obrazem niszczących sił wynikających z fałszu, jakie istnieją w związkach małżeńskich, bądź są efektem samooszukiwania się.

„Kto się boi Virginii Woolf ?” w Teatrze Polonia. Spektakl tętniący emocjami

Zaczyna się niewinnie. Małe, uniwersyteckie miasteczko, w środku nocy do swojej willi z przyjęcia wydanego przez teścia wraca George, wykładowca historii, z żoną Martą. Kobieta oznajmia, że za chwilę będą mieli gości – zaprosiła nowego wykładowcę biologii Nick’a z małżonką. Pech chciał, że wspomniana para pojawiają się w samym środku małżeńskiej sprzeczki gospodarzy.

Marta i George nie tylko nie potrafią się opanować, ale wyraźnie potrzebują publiczności – przy gościach rozwiązują swoje problemy. Z każdym kolejnym drinkiem spotkanie obu par zamieni się w pełną wzajemnych oskarżeń i pretensji noc, podczas której runą od dawna pielęgnowane pozory. Znudzona małżeństwem i zgorzkniała życiem Marta nie zawaha się użyć coraz mocniejszych słów, aby upokorzyć męża i gości, a potem uwieść Nicka.

"Kto się boi Virginii Woolf?"

Fot. K. Chmura/ Teatr Polonia

„Kto się boi Virginii Woolf ?” w Teatrze Polonia jest ostry jak brzytwa. Niemała w tym zasługa nowego tłumaczenia, którego podjął się reżyser przedstawienia Jacek Poniedziałek. Do tekstu Albee’go dodał przekleństwa i współczesny młodzieżowy slang. Sprawił, że wypowiadane przez bohaterów sztuki kolejne oskarżenia brzmią jeszcze mocniej i dosadniej.

Aktorski kwartet na scenie Polonii tętni emocjami przez całe przedstawienie. Bezsprzecznie gwiazdą tej inscenizacji jest Ewa Kasprzyk. Aktorka zachwyca od pierwszych minut spektaklu, swoją aktorską transformacją i wyczuciem uderzania w różne rejestry ekspresji. Marta w jej wykonaniu jest pewną siebie, drapieżną i epatującą swoją seksualnością kobietą. Marta Ewy Kasprzyk, z jednej strony budzi niechęć i odradzę, z drugiej współczucie, gdy w końcowych scenach, bohaterka jest zrozpaczona i zbolała.

kto sie boi virginii woolf

Fot. K.Chmura/ T.Polonia

Dobrze się stało, że gwiazda komediowego Teatru Kwadrat, dostała szansę zagrania tak trudnej roli, pokazując, że drzemie w niej prawdziwy dramatyczny talent. Znakomity jest Krzysztof Dracz w roli Georga, który buduje psychologiczną głębię bohatera, jednym gestem, mimiką twarzy czy intonacją głosu.

Czy jest się z czego cieszyć?

Przedstawienie z każdą kolejną minutą wzbudza salwy śmiechu na widowni. Kłótnie obu par i ich celne riposty wzbudzają uśmiech na twarzy widzów Teatru Polonia. Ale pod tą tragikomiczną warstwą tekstu, kryje się przecież smutna prawda o ludziach, którzy tkwią w wypalonym związku i nie umieją się z niego wyzwolić. Ciekawe, ilu widzów oglądając ten spektakl, uświadomi sobie, że to co się dzieje na scenie jest im blisko znajome i raczej nie jest im do śmiechu. Może właśnie po obejrzeniu spektaklu w Polonii, zrozumieją, że to ostatni moment, aby zmienić swoje życie…

„Kto się boi Virginii Woolf ?” na scenie przy Marszałkowskiej to godny podziwu, kawał dobrego teatru. Ma doskonałe tempo, znakomite role i zaskakujący, współczesny finał, po którym pozostaje tylko w milczeniu opuścić teatr.

Maciej Łukomski

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.