„Wiśniowy sad” w Teatrze Polskim w Warszawie. Recenzja
Recenzja spektaklu „Wiśniowy Sad” w reżyserii Krystyny Jandy.
Napisany w 1903 roku dramat Antoniego Czechowa „Wiśniowy sad”, od dnia swojej prapremiery w styczniu 1904 roku, jest wystawiany na całym świecie przez największych teatralnych twórców. Wystarczy wspomnieć, że w Polsce dramat wystawiali, m.in. Irena Babel, Mikołaj Grabowski, Maciej Prus czy Agnieszka Glińska. Teraz, do tego zacnego grona dołączyła Krystyna Janda, która na scenie warszawskiego Teatru Polskiego wyreżyserowała ten jeden z najsłynniejszych utworów Czechowa.
Raniewska (Grażyna Barszczewska) po śmierci syna wyjechała do Paryża z kochankiem, który ją porzucił. Po latach wraz z córką Anią (Dorota Bzdyla) Raniewska wraca do rodzinnego majątku, w którym żyje jej brat – Gajew (Jerzy Shejbal). Majątek jest zadłużony. Sposobem na wyjście z długów jest rozparcelowanie wiśniowego sadu, przylegającego do dworu, i sprzedanie go letnikom. Raniewska nie chce się jednak na to zgodzić…
Krystyna Janda stworzyła na scenie Teatru Polskiego spójny spektakl, który wciąga od pierwszej minuty. Przedstawienie oddaje ducha czasów, w którym rozgrywa się akcja spektaklu, a jednocześnie inscenizacja jest współczesna.
Zobacz: Recenzja: „Podróże Guliwera ” w Teatrze Polskim, czyli Bajkowy świat Jarosława Kiliana
Zachwyca wspaniała scenografia Macieja Preyera – piękne żyrandole, ściana pełna obrazów, przeszklone, pełne detalów wnętrza, które pozwalają reżyserowi budować kilka planów akcji. Czechowowską atmosferę doskonale buduje światłami Katarzyna Łuszczyk.
Świetne są kostiumy Doroty Kołodyńskiej, utrzymane w kolorach bieli, czerni i szarości, będące w swoich krojach połączeniem historycznej i współczesnej mody.
W spektaklu Krystyny Jandy, nie ma nietrafionych ról. Błyszczy swoim talentem Grażyna Barszczewska, której udaje się doskonale ukazać skrajne emocje Raniewskiej. Znakomity jest Szymon Kuśmider w roli Łopachina.
Zobacz: Dorota Landowska: Każdego dnia cieszę się, że poznałam Darię Trafankowską
Wiarygodnie kreuję swoją postać Warii Dorota Landowska, która jest w świetnej formie aktorskiej. W ostatnich scenach przedstawienia, wzrusza Krzysztof Kumor w roli Firsa.
Koniecznie wybierzcie się do teatru na Karasia, żeby zobaczyć spektakl, który dostarcza wielu artystycznych wrażeń. Bawi, wzrusza i daje do myślenia.
Maciej Łukomski