bilety teatr Warszawa

„We Will Rock You” w Teatrze Muzycznym Roma. Recenzja

We Will Rock You

„We Will Rock You”, fot. K. Bieliński/ mat.pras. T. M. Roma

„We Will Rock You” – musical z piosenkami legendarnego zespołu Queen na scenie Teatru Muzycznego Roma zachwyca precyzją wykonania i wspaniałymi głosami uzdolnionych artystów.

Musical „We Will Rock You po raz pierwszy zaprezentowano na londyńskim West Endzie w 2002 roku i grano go tam nieprzerwanie przez 12 lat. Musical pojawił się również na scenach teatrów w Australii, Brazylii, Francji, Japonii, Afryki, Szwecji czy USA, wszędzie odnosząc niebywały sukces.

Teraz do tego grona dołączyła Polska za sprawą Wojciecha Kępczyńskiego, który postanowił w Teatrze Muzycznym Roma wystawić ten tytuł. Po wielu miesiącach trudnych negocjacji z właścicielami praw autorskich musicalu, udało się uzyskać zgodę na wystawienie musicalu w autorskiej inscenizacji non-replica.

„We Will Rock You” to drugi – po „Mamma Mia!” – na scenie przy ulicy Nowogrodzkiej musical typu jukebox, czyli tak zwana „szafa grająca”. Tak przyjęło się określać musicale, które wykorzystują wcześniej już istniejące, znane i popularne przeboje.

„We Will Rock You”, fot. K. Mańk

W musicalu „We Will Rock You” wykorzystano dwadzieścia cztery największe przeboje legendarnej grupy Queen od „Bohemian Rhapsody”, „I Want It Wall” po „We Are The Champion”, „Radio Ga Ga”, czy „These Are The Days Of Our Lives”.

Dyrektor Teatru Muzycznego Roma Wojciech Kępczyński: Teatr to moja pasja

Ale nie jest to musical o życiu Freddie Mercur’ego i historii zespołu Queen, choć muzycy legendarnego zespołu są tu cały czas obecni, nie tylko w warstwie muzycznej (np. akcja jednej ze scen musicalu dzieje się na stadionie Wembley, gdzie Queen zagrał swój najsłynniejszy koncert).

Akcja spektaklu dzieje się w zglobalizowanym świecie przyszłości. Wszystkimi aspektami życia na iPlanecie, którą dawniej nazywano Ziemią, rządzi jedna korporacja, która zakazała posiadania instrumentów muzycznych, ponieważ muzyka jest wyrazem niepożądanego indywidualizmu. Kilkoro buntowników, nie chce pogodzić się z taką egzystencją i podejmuje walkę o wolność, miłość i Rocka.

Libretto brytyjskiego dramaturga i reżysera filmowego Bena Eltona, jest scenariuszem dramaturgicznie słabym, nie dającym szansy aktorom stworzenia pełnokrwistych postaci. Historia stworzona na potrzeby musicalu jest nudna, powierzchowna i schematyczna. Zwroty akcji w tej historii nie eskalują żadnego napięcia u widzów, a są tak naprawdę tylko pretekstem do zaprezentowania kolejnego przeboju Queen.

We will rock You w Teatrze Roma

„We Will Rock You”, fot. K. Mańk

W warszawskiej wersji spektaklu, w libretto musicalu udało się sprytnie wpleść nawiązania do polskich realiów. Bohaterowie spektaklu wspominają o kultowych hitach Budki Suflera czy Lady Punk albo o drogiej benzynie.

Zobacz: Freddie Mercury – ikona zespołu Queen

We Will Rock You” w Teatrze Muzycznym Roma jest znakomity od strony wizualnej. Zachwycają fantazyjne kostiumy Doroty Kołodyńskiej, fryzury i peruki Jagi Hupały oraz reżyseria światła szalenie uzdolnionego Marca Heinza.

Na scenie stanęło wielkie metalowe rusztowanie oraz schody, które sterowane komputerowo poruszają się po scenie. Dopełnieniem scenografii są wielkie ekrany ledowe na których wyświetlane są przyprawiające o zawrót głowy futurystyczne projekcje oraz hologramy.

Sceny zbiorowe podczas których śpiewane są piosenki zespołu Queen) zachwycają precyzją wykonania, znakomitą choreografią Agnieszki Brańskiej i feerią barw („Radio Gaga”, „Jedna wizja”).

Nie brakuje również w spektaklu lirycznych scen, jak choćby scena miłosna Galileo i Scaramoouche, podczas której zabrzmi utwór „Kto chciałby żyć na zawsze” („Who Wants To Live Forever”). Na scenie jeden z muzyków zagra słynną solówkę gitarową z tego utworu tak, że spowoduje wzruszenie na twarzach wielu widzów.

"we will rock you"

„We Will Rock You”, fot. K. Mańk

Finał spektaklu sprawi, że na widowni i na scenie zapanuje absolutne szaleństwo. Ponadczasowa muzyka Queen (grana na żywo przez siedmioosobowy zespół muzyczny, który wykorzystuje gitary opatentowane przez samego Briana Maya), porwie publiczność i aktorów do wspólnej zabawy. Nie będę więcej zdradzać. Przeżyjcie to Państwo sami.

Siłą tego spektaklu są wspaniałe głosy wykonawców, którzy doskonale radzą sobie wokalnie z trudnymi utworami zespołu Queen, które na potrzeby musicalu śpiewane są po polsku w tłumaczeniu Michała Wojnarowskiego. Małgorzata Chruściel, Maria Tyszkiewicz , Maciej Dybowski, Łukasz Zagrobelny czy Janusz Kruciński (obsada dublowana), odkrywają znane piosenki na nowo, nie kopiując oryginalnych wykonań i nie naśladując Freddiego Mercur’ego. Zresztą, legendarny wokalista Queen także pojawi się na chwilę na scenie przy Nowogrodzkiej…

Zobacz: 10 najważniejszych musicali Teatru Muzycznego Roma

Musical „We Will Rock You” w Teatrze Muzycznym Roma w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego to przygotowane z rozmachem futurystyczne widowisko na światowym poziomie, pełne nowoczesnych rozwiązań technicznych i pirotechnicznych.

Maciej Łukomski

 

 

 

9 odpowiedzi na “„We Will Rock You” w Teatrze Muzycznym Roma. Recenzja”

  1. Lady_pazek pisze:

    Zaskoczyło mnie to widowisko bardzo mocno. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Scenografia, kostiumy, głosy, emocje, dźwięk, to naprawdę mnie zauroczyło. Mocne brzmienie a do tego silny przekaz. Cudowne, polecam mocno.

  2. Stevie pisze:

    Dziś idziemy na ten musical – jestem podekscytowany – ogólnie mówiąc lubię chodzić do Romy. Od ponad 15 lat najlepszym dla mnie musicalem w wykonaniu Romy był „Upór w Operze” – nie mogę się doczekać jak będziecie dziś.

  3. Tu Ziemia pisze:

    No nie powaliło mnie w ogóle niestety… Banalna historia, bez fajnego pomysłu i lekkości, wyłożona z finezją rąbnięcia się cegłą w głowę 🙁 Duch Queen dało sie poczuć dopiero w 2 ostatnich piosenkach i to one uratowały cały spektakl przed potrzebą jak najszybszego zapomnienia o nim. Na plus scenografia. I to by było na tyle.

  4. Zawiedziona pisze:

    Mnie ten spektakl nie wyrwał z butów… Jako ortodoksyjna fanka QUEEN i talentu FREDDIEGO nie odnalazłam w tym ich ducha…. No może ostatni utwór, Bohemian Rhapsody był zrobiony dobrze wokalnie. Reszta mnie nie powaliła. Ochy i achy przesadzone. Za mną z tyłu w loży siedziała sama młodzież i tez opinie podobne. I tak śpiewaliśmy po angielsku. Nie da się podmienić oryginału.

  5. Mariusz pisze:

    Niestety ale najgorszy musical jaki widziałem. Profanacja muzyki Queen. Zamiast dialogów – krzyki. Zamiast śpiewu – wrzaski. Banalna fabuła i niskiej jakości dowcipy.
    Z niecierpliwością czekałem na przerwę.
    W przerwie opuściłem spektakl.

  6. Ja pisze:

    Mnie wyrwało!!! Było cudownie od scenografii poprzez choreografię, kostiumy, obsadę kończąc na nagłośnieniu. Byłam w Londynie (2010r) i najb obawiałam się tekstów piosenek w języku polskim. Niepotrzebnie, to jest mistrzostwo świata!!! Polecam wszystkim, prawdziwe show pełne wzruszeń i świetnej zabawy 😊

  7. Joanna pisze:

    Ja się niestety nie podłączę pod zachwyty, poza oczywiście zachwycającą muzyką, ale to zasługa grupy Queen. Spektakl zabija dźwiękiem, jest tak głośno. W mojej opinii spektakl jest dość nudny, bez większej dynamiki i pomysłu na solowe sceny. Po 40 minutach po raz pierwszy zerknęłam na zegarek… Nowinki technologiczne nie wypełnią przestrzeni na pomysłowość reżysera, której brakuje. Wokale takie same jak w innych musicalach ROMY, a szkoda. Na pewno są w Polsce oryginalne głosy. Choreografie bez polotu i oryginalności, a aktorzy i tancerze, zwłaszcza na dalszych planach zaangażowani na jakieś 60%. Bardzo mi przykro, bo to już moja kolejna próba podejścia pod ROMĘ i trzecie pudło po Pilotach i Aidzie.

  8. Katarzyna pisze:

    Nie wyrwało mnie z butów. Ten spektakl ratuje muzyka. Balet i aktorzy zaangażowani na 60%. Trochę mało. Efekciarstwo technologiczne nie wypełni braku pomysłu na niektóre piosenki, które były zwyczajnie niewykorzystane, przestane, bez dynamiki i energii. Zapraszam do Teatru Baduszkowej w Gdyni na „Lalkę” lub „Chłopów”, to są prawdziwe perły polskiego musicalu.

  9. ZMARTWIONA pisze:

    Dzisiaj byłam na tym spektaklu. Było potwornie głośno. Nie rozumiem dlaczego aktorzy tam nie mówią tylko wrzeszczą, nie śpiewają tylko wydzierają się. Przecież mają czułe mikrofony i wszechobecne na sali głośniki(!) Czyżby nie potrafili używać najważniejszego instrumentu: GŁOSU ?
    Siedziałam w loży, widziałam na scenie małe krzyczące ludziki na tle fajnych dekoracji. QUEEN usłyszałam w końcowym utworze. Cała reszta to wynaturzenie i deformacja Rocka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.