bilety teatr Warszawa

Magdalena Zawadzka: „Cieszy mnie życie”

Magdalena Zawadzka

Magdalena Zawadzka, fot. Bartek Warzecha

Magdalena Zawadzka to ikona polskiego kina, teatru i estrady, która ma na koncie blisko 200 ról. Aktorka od 30 lat związana jest z warszawskim Teatrem Ateneum.

Z aktorką, o zawodzie aktora, podróżach i najnowszej premierze z Jej udziałem, specjalnie dla Strefa Lifestyle rozmawia Maciej Łukomski


Za Panią premiera komedii obyczajowej „Uciekinierki” w której zagrała Pani Claude. Co była dla Pani najtrudniejsze w zbudowaniu tej roli w spektaklu ?

Znalezienie w sobie możliwości zagrania kogoś tak diametralnie innego ode mnie, w sposobie mówienia, sposobie bycia. Fascynująca była praca nad tą rolą.

W spektaklu „Uciekinierki”, w którym Pani występuję, bohaterki cieszą się życiem, odkrywają radość życia. A co Panią najbardziej cieszy w życiu?

Cieszy mnie po prostu samo życie (śmiech), z jego dobrymi i złymi momentami. Te dobre i złe momenty, zawsze nas czegoś uczą, wzbogacają. Dają nam życiową mądrość i doświadczenie.

Uciekinierki

Magdalena Zawadzka w spektaklu Teatru Ateneum, „Uciekinierki”, fot. Bartek Warzecha

W przyszłym roku minie 30 lat od momentu, gdy została Pani aktorką Teatru Ateneum. Przez te trzy dekady, zagrała Pani tutaj wiele ról. Którą rolę z Teatru Ateneum najbardziej Pani sobie ceni?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, tak samo jak na pytanie, którą z 200 ról, jakie zagrałam w filmie, teatrze czy na estradzie, najbardziej sobie cenię. Z czystym sumieniem mogę natomiast powiedzieć, że nie było takiej roli, którą grała bym z niechęcią, bo takiej roli nie byłabym w stanie zagrać. Miałam to szczęście, że grałam ciekawe role, we wspaniałej literaturze, dające mi możliwości rozwoju i radości. W moim macierzystym Teatrze Ateneum, w którym jestem do dzisiaj, grałam zarówno w klasyce, sztukach współczesnych (m.in. „Małe zbrodnie małżeńskie” E. E Schmitta, „Chwile słabości” D. Churchilla, „Rzeźnia” S. Mrożka), komediach („Kwartet” R. Harwooda), tragediach, a także w w spektaklach muzycznych („Szalony dzień czyli Wesele Figara” wg. Beaumarchaisa z muzyką Mozarta i „Stacyjka Zdrój”). W Ateneum zagrałam też rolę Porcji w „Kupcu weneckim” Szekspira. Była to kolejna – siódma – rola szekspirowska w moim dorobku artystycznym.

Zobacz: Artur Barciś: Praca aktora jest dla mnie wielką radością

W Teatrze Ateneum zagrała Pani również spektakl „Pamiętnik liryczny”, który grany była na Scenie Na Dole.

To był monodram napisany przeze mnie, złożony z piosenek, które uwielbiałam śpiewać, anegdot teatralnych, których byłam świadkiem, bądź sama je przeżyłam lub znalazłam w almanachu teatralnym. Bardzo miło wspominam tamto przedstawienie.

Kwartet

Magdalena Zawadzka w spektaklu Teatru Ateneum, „Kwartet”, fot. Bartek Warzecha

Kiedyś status „gwiazdy” mieli aktorzy, którzy zagrali wybitne role filmowe czy teatralne. Teraz wystarczy wziąć udział w show TV albo zagrać w jednym serialu i być uważanym za „wybitną osobowość”. Wkurza to Panią, czy przyjmuje Pani te zmiany ze spokojem?

W obecnych czasach nastąpiło takie zachwianie systemu wartości w sztuce, jak i w innych dziedzinach życia, że już nie starcza sił, żeby się na to denerwować. Myślę, że przede wszystkim trzeba mieć swój system wartości i starać się go przestrzegać, bo inaczej „utonie się” w bylejakości i tandecie.

Zobacz: Krystyna Janda: Życie przez zaniechanie nie jest ciekawe

W 1965 roku wystąpiła Pani w teledysku do piosenki Kasi Sobczyk „Nie bądź taki szybki Bill”. Jak doszło do udziału w tym klipie?

To nie był klip, ani teledysk. To był jeden z odcinków serialu „Wojna domowa”, zatytułowany „Bilet za fryzjera”. Zagrałam tam piosenkarkę Simone Grabczyk. W momencie, kiedy przygotowywałam te rolę, byłam studentką szkoły teatralnej. Na studiach mieliśmy zajęcia z ruchu scenicznego, piosenki, więc choreografię do tej roli przygotowywałam sobie sama. Odcinek okazał się na tyle atrakcyjny, że jego fragment zaczęto puszczać, jako osobną część, nie mającą nic wspólnego z fabułą filmową tego serialu. Bardzo się z tego cieszę, że to przez tyle lat żyje własnym życiem.

Z mężem, Gustawem Holoubkiem przeżyła Pani wspaniałe 35 lat. Co według Pani jest receptą na udany związek?

Wielka miłość, wzajemny szacunek do siebie i wyrozumiałość.

Z perspektywy czasu, za co Pani jest wdzięczna Panu Gustawowi?

Za jego mądrość, dobroć, poczucie humoru, wielką klasę zarówno w życiu prywatnym, jak i w życiu publicznym. To właśnie Gustaw reprezentował system wartości, który bym zalecała, wielu osobom znanym dziś z życia publicznego, którym brakuje kultury i właśnie braku odpowiedniego systemu wartości.

uciekinierki

Sylwia Zmitrowicz i Magdalena Zawadzka w spektaklu „Uciekinierki”, fot. Bartek Warzecha

Zwiedziła Pani kawał świata. Gdyby miała Pani wymienić trzy miejsca na świecie, które Panią zachwyciły, to które by Pani wymieniła?

Byłam w wielu fantastycznych miejscach. Wiele z nich opisałam w moich trzech książkach wspomnieniowych. Najbardziej zachwyciły mnie te najodleglejsze miejsca, do których trudno jest dotrzeć. Zachwycił mnie pobyt na Alasce, na Islandii i na Mauritiusie. Alaska i Islandia zrobiły na mnie piorunujące wrażenie, bo to jest świat, o którym marzyłam żeby go zobaczyć. Miło również wspominam wyjazd do Indii, Afryki Południowej czy Australii. Nie mówiąc już o wielokrotnych pobytach w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.

Zobacz: Podróżniczka Elżbieta Dzikowska: Wszystko co najpiękniejsze jest jeszcze przede mną

Pani syn – Jan Holoubek jest świetnym reżyserem i operatorem filmowym. Czy chciałby Pani zagrać w filmie reżyserowanym przez syna?

Jeżeli syn uzna, że powinnam zagrać jakąś rolę w jego filmie i wyrazi chęć współpracy ze mną, z przyjemnością zagram i będę z tego powodu bardzo szczęśliwa.

Rozmawiał: Maciej Łukomski

MAGDALENA ZAWADZKA – aktorka Teatru Ateneum w Warszawie. Po raz pierwszy pojawiła się na ekranie w wieku 17 lat w filmie J. Rybkowskiego „Spotkanie w Bajce”. W 1966 roku zadebiutowała na scenie Teatru Dramatycznego w Warszawie, z którym związała się na kilkanaście lat. Była również aktorką Teatru Polskiego w Warszawie. Współpracowała ze stołecznymi teatrami: Scena Prezentacje, Teatrem Polonia, Och – Teatrem, Teatrem 6. piętro, Teatrem Capitol i Teatrem Polskim. Występowała przez wiele lat w Kabarecie Dudek. Ogromną popularność zdobyła dzięki roli Basi Wołodyjowskiej w filmie „Pan Wołodyjowski i serialu „Przygody pana Michała”. Aktorka zagrała w blisko 70 filmach i serialach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.